
90 minut nie wystarczyło do rozstrzygnięcia zwycięzcy pucharowego starcia w Niepołomicach. Grająca w Ekstraklasie Korona Kielce z drugoligowcem nie miała w żadnym wypadku ułatwionego zadania, a bardzo ambitnie grający zawodnicy Puszczy za wszelką cenę chcieli awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski.
Spotkanie w premierowej odsłonie kibiców nie rozpieszczało. Grająca w rezerwowym składzie Korona nie forsowała tempa, a ambitnie grający gospodarze zapewne chcieli ten fakt wykorzystać. Pierwszą dogodną sytuację Puszcza miała już w czwartej minucie meczu. Dobrze na środku boiska zachował się Daniel Barbus, który zwiódł rywala i pobiegł w kierunku bramki. W decydujacej fazie akcji został jednak skutecznie wyblokowany przez Grzelaka i jego strzał z szesnastu metrów nie sprawił kłopotów Gostomskiemu. Chwilę później ładnym podaniem został obsłużony Łączka, lecz jego uderzenie wylądowało w rękawicach golkipera Korony - to by było na tyle jeśli chodzi o miejscowych. Goście w tej połowie tylko raz zagrozili bramce Sobieszczyka. Z dystansu pokonać bramkarza niepołomiczan chciał Vanja Marković, ale nieznacznie się pomylił.
Sytuacji podbramkowych mieliśmy jak na lekarstwo. Korona w żadnym wypadku nie przypominała drużyny z ostatniego ligowego spotkania z Lechem Poznań. Można śmiało wysnuć stwierdzenie, że to Puszcza była zespołem, któremu bardziej zależało na korzystnym rezultacie.
Druga część spotkania była już znacznie interesująca. Sporo sytuacji mieliśmy po obu stronach boiska, ale najbliżej szczęścia byli miejscowi. Najpierw Sobieszczyka postraszył Cebula, ale golkiper wspaniałą interwencją zażegnał niebezpieczeństwo. W 58. minucie swoich sił próbował Rybicki, lecz nie zamienił w asystę dobrego zagrania Cebuli. Puszcza swoją najlepszą okazję miała po dośrodkowaniu Stawarczyka z prawej flanki. Wówczas do piłki dopadł Damian Lepiarz, oddał strzał i na nieszczęście Puszczy dobrze na linii bramkowej spisał się Gostomski. Koroniarze próbowali szczęścia uderzeniami zza pola karnego - próby Palanki i Markovicia były dalekie od ideału. Im bliżej było końcowego gwizdka, tym obie drużyny mniej forsowały się, jakby wyczekując dogrywki. I tak po 90 minutach arbiter spotkania, Mirosław Górecki zarządził dodatkowe pół godziny gry.
Początkowe minuty dogrywki przebiegały bardzo spokojnie. Dopiero w setnej minucie ładnym, solowym rajdem popisał się Vanja Marković i precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał Sobieszczyka. Puszcza od razu wzięła się za odrabianie strat, jednak formacja defensywna Scyzorów stawała na wysokości zadania. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy dogrywki drugą żółtą kartką został ukarany obrońca przyjezdnych Dmitrij Wierchowcow i przedwcześnie musiał opuścić boiska. Szczęśliwa dla podopiecznych Tomasza Tułacza okazała się 105 minuta. Po centrze z rzutu wolnego Mikołajczyka najwyżej do główki wyskoczył Kamil Łączek i zmusił do kapitulacji Gostomskiego. Ten sam zawodnik 60 sekund później znalazł się w oko w oko z golkiperem. Tym razem były gracz Lecha Poznań wygrał ten pojedynek. Wynik wciąż pozostawał sprawą otwartą. Ostatnie piętnaście minut nie przyniosła rozstrzygnięcia i przyszło nam oglądać rzuty karne.
Serię jedenastek lepiej wykonywali gospodarze i to oni niespodziewanie zagrają w następnej fazie Pucharu Polski. Przeciwnikiem Żubrów będzie lepszy z pary Lechia Gdańsk - Piast Gliwice. Mecz odbędzie się w Niepołomicach.
Początkowe minuty dogrywki przebiegały bardzo spokojnie. Dopiero w setnej minucie ładnym, solowym rajdem popisał się Vanja Marković i precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał Sobieszczyka. Puszcza od razu wzięła się za odrabianie strat, jednak formacja defensywna Scyzorów stawała na wysokości zadania. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy dogrywki drugą żółtą kartką został ukarany obrońca przyjezdnych Dmitrij Wierchowcow i przedwcześnie musiał opuścić boiska. Szczęśliwa dla podopiecznych Tomasza Tułacza okazała się 105 minuta. Po centrze z rzutu wolnego Mikołajczyka najwyżej do główki wyskoczył Kamil Łączek i zmusił do kapitulacji Gostomskiego. Ten sam zawodnik 60 sekund później znalazł się w oko w oko z golkiperem. Tym razem były gracz Lecha Poznań wygrał ten pojedynek. Wynik wciąż pozostawał sprawą otwartą. Ostatnie piętnaście minut nie przyniosła rozstrzygnięcia i przyszło nam oglądać rzuty karne.
Serię jedenastek lepiej wykonywali gospodarze i to oni niespodziewanie zagrają w następnej fazie Pucharu Polski. Przeciwnikiem Żubrów będzie lepszy z pary Lechia Gdańsk - Piast Gliwice. Mecz odbędzie się w Niepołomicach.
Puchar Polski: 09.08.2016 r. - Niepołomice
Puszcza Niepołomice - Korona Kielce 1:1 k. 3:2 (0:0, 0:0, 1:1)
Kamil Łączek 105 - Vanja Marković 100
Kamil Łączek 105 - Vanja Marković 100
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Żółte kartki: Mikołajczyk, Orłowski - Trafford, Wierchowcow, Marković.
Czerwona kartka: Wierchowcow (103, za dwie żółte).
Czerwona kartka: Wierchowcow (103, za dwie żółte).
Widzów: 900.
Puszcza: Sobieszczyk - Furtak, Czarny, Stawarczyk, Mikołajczyk - Wójcik (46 Gajewski), Lepiarz, Kotwica, Barbus (68 Kuliga), Łączek (114 Stepankow) - Orłowski.
Korona: Gostomski - Gabows, Wierchowcow, Grzelak , Miś - Zając (59 Mokrzycki), Marković, Trafford, Cebula (90 Rymianiak), Rybicki - Przybyła (67 Palanca).
Źródło: Jakub Dybał (tekst), Dariusz Grochal (foto)
Dodano: 2016-08-09 17:41:54
Tweet
Galeria zdjęć
Zobacz też: II liga polska
Korona Kielce Puchar Polski Puszcza Niepołomice